środa, 20 listopada 2013

Rozdział 25 cz 2

Oczami Patrici.
Dzięki Eddiemu przez chwilę zapomniałam o wszystkich problemach. Mimo tego w dalszym ciągu nie miałam ochoty wychodzić z pokoju. Gdybym spojrzała na te smutne miny przyjaciół poczułabym się jeszcze gorzej. 
- Wstawaj- powiedział Eddie. - Chyba nie masz zamiaru spędzić tu całego życia? 
Pociągnął mnie za rękę. 
- Ale Eddie ja nie chce- próbowałam mu się przeciwstawiać
Chłopak nie dał za wygraną i siłą wyciągnął mnie z łóżka. Cieszyłam się że między nami trochę się polepszyło. Ciągle przed nami jednak była rozmowa w sprawie ostatniej kłótni. 
Eddie okazał się mimo tego wspaniałym chłopakiem. Teraz kiedy go potrzebuję jest przy mnie. A to liczy się najbardziej. 
- Zapraszam cię na spacer. - powiedział przytulając mnie od tyłu. - Musisz się przewietrzyć. . 
- No ok. Daj mi 15 min, muszę się ogarnąć. - powiedziałam i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro. "O mój Boże" - pomyślałam gdy zobaczyłam swoje odbicie. Rozmazany makijaż od płaczu i włosy jakby postrzelił mnie piorun. Dobrze że Eddie zmotywował mnie do wyjścia bo bym się nieźle zapuściła. Zaczęłam przygotowania. 
- Długo tam jeszcze - słyszałam po drugiej stronie zniecierpliwiony głos Eddiego. 
- Już - krzyknęłam i wyszłam. 
Zauważyłam że bacznie mi się przygląda. 
- Coś nie tak ? - spytałam. 
- Nie , wszystko w porządku tylko nie mogę oderwać od ciebie oczu. - mówił z uśmiechem na twarzy. 
- Oj przestań . - prosiłam. - Chociaż muszę przyznać że jest trochę lepiej. Dlaczego nic nie mówiłeś?- spytałam. 
- Bo dla mnie zawsze jesteś piękna- powiedział bez chwili namysłu. 
- Nie podlizuj się - powiedziałam tylko i go pocałowałam. Oderwał się na chwilę i dodał :
- A jednak się opłacało. 
Czasami doprowadzał mnie do szału , ale to nie zmienia faktu że kocham go nad życie. 
- No to chodź. - wziął mnie za rękę i udaliśmy się na spacer do parku. 


Oczami Joy. 
Zmywałam naczynia gdy do kuchni wszedł Fabian. 
- Joy musimy pogadać. - powiedział stanowczo. 
- Ale nie wiem czy mam na to ochotę - odpowiedziałam. - Nie chcę słuchać kolejnych kłamstw. 
Przez chwilę milczał tak jakby szukał jakiegoś logicznego wytłumaczenia. 
- I co zatkało cię ? - nie mogłam wytrzymać. - Po prostu przyznaj że mnie oszukałeś, że byłeś na spotkaniu z Niną. Zadaje sobie tylko jedno pytanie " dlaczego".
Spojrzał na mnie i się zbliżył. 
- Joy słuchaj, - spróbował złapać mnie za ręke , ale ja się odsunęłam. - To prawda , okłamałem cię i spotkałem się z Niną..ale to nie tak jak myślisz. 
- A jak ? - podniosłam głos.
Nastała cisza. Fabian tylko spuścił głowę i szepnął :
- Nie mogę powiedzieć. 
Znowu coś kręcił. 
- Czyli wszystko jasne- powiedziałam załamującym się głosem.- Nie będę stawała wam na drodze. Tylko dlaczego w ogóle to zacząłeś ? Może miałeś jakiś układ z Niną żeby zrujnować mi życie. ?? - tu już nie wytrzymałam. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. 
- Nie Joy..- Fabian chciał coś powiedzieć. 
- Nie tłumacz się. Droga wolna bo z nami koniec. - powiedziałam i wybiegłam z kuchni. 
Udałam się do swojego pokoju. W głębi duszy miałam nadzieję że Fabian za mną przyjdzie , że będzie chciał o mnie walczyć..Niestety tak się nie stało , co zabolało mnie jeszcze bardziej. 


Oczami Fabiana. 
Joy za szybko wyjęła wnioski. Ja i Nina nigdy już nie będziemy razem bo kocham tylko ją. 
Tylko i wyłącznie dla jej bezpieczeństwa nie mogę jej powiedzieć prawdy. Wiem że tym ją ranie , ale jej życie jest ważniejsze....


Oczami Eddiego. 
Spacerowaliśmy tak przytuleni  z Pat po parku. W końcu udało mi się ją wyciągnąć na świeże powietrze. Liczyłem się z tym że będziemy musieli pogadać o tym co powiedziałem..
- Pat musimy pogadać. Wiesz o czym. - zacząłem.
Nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową. 
- Naprawdę nie wiem dlaczego tak powiedziałem. Byłem zdenerwowany ..wiem to wcale mnie nie usprawiedliwia. Jestem palantem. Cieszę się że mam kogoś takiego jak ty, i nikogo innego tak nie pragnę jak ciebię. Mogę na ciebie czekać wieczność i mi to nie przeszkadza..albo wiesz co nawet nie musimy tego robić - panikowałem bo nie wiedziałem co mówić. 
Patricia tylko wybuchła Eddiem. 
- A coś ze mną nie tak ? - śmiała się..
- Nie .. ja tylko- nie umiałem się wysłowić. 
- Dobra wiem o co ci chodziło już się nie męcz. - powiedziała i mnie pocałowała. 
Bardzo się cieszyłem że mamy to za sobą..Już drugi raz nie popełnię tego błędu. 


Oczami Patrici. 
Do domu wróciliśmy wieczorem, gdy już wszyscy leżeli w łózkach. 
- Dobranoc, kocham cię - powiedział Eddie. 
- Dobranoc ja ciebie też - odpowiedziałam i złożyłam na jego ustach pocałunek. 
Weszłam do pokoju. Willow już spała. Wzięłam piżamę i po cichu udałam się do łazienki. 
Odkręciłam wode i czekałam. Nagle poczułam chłód. Ktoś wołał moję imię. 
Odwróciłam się i zamarłam .... 

 
-------------------------
Mam nadzieje że chociaż  troszkę się podobał :D

7 komentarzy: